Próbowała go otruć. Kolejny raz. Właściwie często tę próbę
podejmowała. On udawał, że je, a tak naprawdę po cichu upłynniał kolejne
fragmenty zatrutych pokarmów. Mielone z frytkami wyglądały jak zwykle –
tłuszcz. Przede wszystkim tłuszcz. Plus ziemniaki, a właściwie to co z nich
zostało. Walczył dzielnie, ale już kilka razy musiał się poddać i przełknąć
truciznę. Jak tak dalej pójdzie to zejdzie przed końcem roku.
Witold i Marek – pamiętacie? Za jakiś czas przypomnę serię o
nich.
Komentarze
Prześlij komentarz