911 WiM odc. 11 Drapieżnik

Grasował. Czaił się nocami. Polował. Wzrok wytężony, słuch w pełnym skupieniu. Wypatrywał i nasłuchiwał. A gdy zwierzynę zobaczył kalkulował. Atakować – czy odpuścić.
Zwierzyną tak oto stało się stado samców przetaczających się codziennie ulicami miasta. Młodzi, starsi, z sylwetką muskularną, czasem lekko przy kości. Szaroocy, zielonoocy, blondyni, szatyni, bruneci i kilku rudych. Wysocy i niscy. Szerokie spektrum zainteresowania. Część z nich padała ofiarą niepohamowanej rządzy zdobywania. Część umknęła ratując się niespodziewanymi wybawieniami. Tak mijały mu dnie i noce. Pragnienie zdobywania rosło.

Komentarze